Płatny zabójca szuka zemsty na swym pracodawcy, który postanowił wydać go wymiarowi sprawiedliwości. Na drugim planie historia dziewczyny, która ma rozpracować szefa klubu nocnego uwikłanego w działalność antypaństwową...
Dwie przeplatające się opowieści dają w rezultacie film noir pomieszany z wątkiem szpiegowskim. Zdradzonym najemnikiem jest Alan Ladd, partneruje mu ślicznotka Srebrnego Ekranu, Veronica Lake. "This gun for hire" odznacza się sporą dawką napięcia, nie ulega jednak wątpliwości, że z dzisiejszej perspektywy może nieco śmieszyć: pewne założenia fabularne są mocno naiwne, rozbrajająca jest próba nadania głębi psychologicznej głównemu bohaterowi (trudne dzieciństwo, a jakże!), jak i zgodny z ówczesną polityką moralności finał.
Mimo tego ciężko było mi nie zapałać sympatią do tego filmu. Wciąga wartka akcja, cieszą też całkiem liczne, celne linie dialogowe, z których najbardziej zapada w pamięć, zawarta w tyle niniejszego posta, odpowiedź cyngla do wynajęcia na pytanie, jak się czuje, z tym, co robi. Po hollywoodzku - poprawnie, ale i dwuznacznie.