poznajemy czyjąś oryginalną, piękną, wrażliwą prozę i tak długo ją dymamy, aż zostanie z niej zeszmacona telenowela. Tak, pani Ponti, pan to zrobił. Zabił pan oryginalny, idący pod prąd gramatyki, język, wyrzucił pan za burtę filozoficzne treści, uczynił pan z Momo dilera i tak dalej.
Gdyby ktoś naprawdę mógł przewracać się w grobie to Gary byłby dokumentnie potłuczony. To nie jest film na podstawie jego książki, ale disneyowo-netflixowa płycizna.